piątek, 28 października 2011

Każdy kierowca musiał kiedyś zatankować paliwo.Zdarzały się sytuacje,kiedy podjeżdża pani i nie wie gdzie jest wlew paliwa i na jakim jeżdzi jej auto.Niby proste sprawy ,ale tak bywa.Pomocna okazuje się obsluga stacji. Gorzej ,jak stacja jest samoobsługowa i płaci się kartą.Wtedy po wlaniu złego paliwa auto odjedzie kawałek i stop.Kłopotu co niemiara.Najlepiej wtedy wezwać pomoc drogową,usunąć paliwo ze zbiornika i układu paliwowego / oczywiście w warsztacie samochodowym, bo na miejscu może to być niemożliwe/.A jak po wlaniu nie takiego paliwa na jakim jeżdzi auto uruchomimy silnik możemy  uszkodzić pompę paliwową ,wtryski itp.
Zdarzają się przypadki odjazdu z pistoletem w baku.Klient wkłada pistolet ,blokuje dżwignę i idzie do
budynku stacji zapłacić lub kupić coś jeszcze.Potem wychodzi odpala i jedzie jeśli tylko z rurką wylewki /ta pod obciążeniem się łamie i urywa/ ale gorzej jak rurka się nie złamie i wyrywany jest wąż paliwowy ,lub przewracany jest dystrybutor.Właśnie dlatego w Wielkiej Brytanii na stacjach paliw /nie wiem czy na wszystkich ,ale na kilku na  których tankowałem/ usunięto możliwość blokowania pistoletów.Żeby tankować, trzeba trzymać pistolet ,a wtedy kontrolujemy pobieranie paliwa.
Inna sprawa to powietrze w paliwie.Należy podczas tankowania sprawdzać szkło przeziernikowe w którym widzimy paliwo i przerwać tankowanie jeśli zobaczymy bąbelki powietrza.Świadczy to o nieszczelnym rurociągu ssacym  a my płacimy również za 'zatankowane' powietrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz